Strasznie się cieszę, że w końcu udało mi się tu wrócić :) Nie było mnie zaledwie kilka dni ale niestety - siła wyższa. Nawarstwiające się problemy z komputerem spowodowały, że pewnego dnia po prostu zrezygnował ze współpracy i postanowił się nie włączyć. Wczoraj odebrałam go z naprawy, podoinstalowywłam najpotrzebniejsze rzeczy i włala, jestem. Przy okazji napraw, postanowiłam zaserwować systemowi mały lifting i niestety jeszcze nie do końca mogę się odnaleźć. Dodatkowo, przechorowałam cały weekend. Umęczyłam się bardzo, bo w sypialni nie ma telewizora, komputer w naprawie a od książek - strasznie bolały mnie oczy. Leżałam więc i czekałam, aż choroba przejdzie :) Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że Was nie poodwiedzałam. Czuję się znacznie lepiej, więc w najbliższym czasie postaram się to nadrobić
Niestety, szydełkowo też postępy marne. Dziergam sobie (czyt. córce) kocyk - narzutkę z babcinych kwadratów. Na razie mam ich ok. 50, więc nie ma jeszcze co pokazywać. Za to z zaległych rzeczy - miś :)
Ma na imię Uszatek (co za niespodzianka)
choć tak naprawdę mógłby nazywać się Bear Grylls.
Niby taki romantyk, a szkoła przetrwania mu nie obca :)
Trudne warunki - ... zjada na śniadanie
by potem móc w spokoju korzystać z uroków słońca.
Wkrótce pokażę Wam jego znajomych :)
Kochani, jeszcze raz dziękuję za Wasze odwiedziny (nawet wtedy, gdy ja nie mogłam odwiedzać Was), przemiłe komentarze i maile. Strasznie mi miło z tego powodu. Teraz już zmykam, bo jeszcze nie wydobrzałam i oczy zaczynają dokuczać.