Oto Leon. Jak widać (mam nadzieję), Leon jest żółwiem.
Pewnego dnia pojawił się w moim domu.
Był trochę zagubiony i nie do końca wiedział kim jest i gdzie się znajduje.
Przemierzał więc bezkresne zakamarki w poszukiwaniu swojej tożsamości ale w końcu dowiedział się, że jest pierwszym w moim domu żółwikiem Amigurumi.
Następnego dnia dołączył do niego Gwidon.
Zaprzyjaźnili się i od tej pory trzymają się razem, chociaż ....
... Gwidon coraz więcej czasu spędza z czarnowłosą pięknością z Ameryki Południowej.
Dobrze, że jest Marian. Bardzo towarzyski, chętnie spędza czas z każdym amigurumi.
Jest pogodny i nigdy nie popada w konflikty.
Rozwaga i umiar - te cechy Mariana absolutnie nie pasują do Meli.
Ta, jest szalona.
Roztrzepana, z głową pełną pomysłów na każdą chwilę, tak, że czasem trudno za nią nadążyć.
Uwielbia przygody i niespodzianki. "Szaleństwo, dzikość i ryzyko" - takimi słowami opisuje ją jej najlepsza przyjaciółka - Zyta.
Ta, jest całkowitym przeciwieństwem Meli.
Skryta i nieśmiała. Może ciut wycofana. Uwielbia długie spacery i samotne rozważania.
Jest romantyczną elegantką.
Żadnej z tych cech nie można przypisać Bazylowi.
Roztrzepany, szalony, świetnie rozumie się z Melą.
Jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś złego ....
lub: coś złego na pewno stanie się tam, gdzie on się znajduje :)
Maniek jest jedyną osobą, która jest w stanie przywołać go do porządku.
A oto najmłodszy amigurumi. Pojawił się dziś i od razu wyprowadził do przyjaciółki mojej Małej. Nie ma jeszcze imienia, choć pozostałym żółwikom nadawaliśmy je zaraz po wydzierganiu. Pomyślałam jednak, że ten przywilej zostawię nowej właścicielce. Mam nadzieję, że jutro dowiem się co i jak.
Z założenia miał być także ciut szalony. Z tego powodu powstał mu irokez na głowie.
W trakcie dziergania zmieniałam kolory skorupy, oczka i teraz opisałabym go jako
uwielbiającego podróże romantyka odrobinę lubiącego ryzyko.
W trakcie dziergania zmieniałam kolory skorupy, oczka i teraz opisałabym go jako
uwielbiającego podróże romantyka odrobinę lubiącego ryzyko.
A Wam jak się wydaje?
Jeżeli chodzi o amigurumi, to przyznaję, jeszcze całkiem niedawno zapierałam się rękami i nogami przed spróbowaniem. Nadal, niewielkie elementy stanowią dla mnie nie lada wyzwanie.
Efekt jednak spodobał się mojej Małej, więc dziergam nadal. Takiej zabawki trudno jej odmówić. Wspólnie wybieramy kolory i płeć, no a potem określamy charakter zabawki. Czy to nie fajne?
Efekt jednak spodobał się mojej Małej, więc dziergam nadal. Takiej zabawki trudno jej odmówić. Wspólnie wybieramy kolory i płeć, no a potem określamy charakter zabawki. Czy to nie fajne?
Czy nie fajnie ? Fantastycznie ,ze robisz to razem z dzieckiem ,zapamięta ta chwile na zawsze .Kolekcja żółwi obłędna . Moj faworyt to ruda
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jest fantastyczne. Czuję się wtedy spełniona :)
UsuńTo jest fantastyczne i ten błysk w oku dziecka, które ogląda taką skończoną zabawkę :) Super rodzinka :))
OdpowiedzUsuń..... i nagle grad pomysłów: mamo, on lubi to, albo tamto; wygląda jakby miał ochotę na to albo jeszcze coś innego :)
UsuńBardzo fajne żółwiki ...i jeszcze świetna opowieść ! Super !
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie, a opowieść, cóż - samo życie :)
Usuńależ ekipa - ja żółwie ninja prawie :) świetne są, a to, że każdej zabawce szydełkowej (zresztą nie tylko) stworzonej własnymi rękoma można nadać imię, stworzyć historię i uzmysłowić charakter, to z pewnością świetna sprawa. ot takie "wymyśliłam cię"...
OdpowiedzUsuńmasz całkowitą rację - to jest jak tworzenie nowego świata, w którym wszystko zależy od nas :)
UsuńFajne żółwiki a opowieść o nich zabawna.Bombowo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję Elu :)
UsuńDla mnie Bazyl jest naj, widać, że ma charakter :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to jest osobowość jedyna w swoim rodzaju. Sama jestem ciekawa, czy obejmie rolę przywódcy grupy, czy raczej pozostanie outsiderem :)
UsuńŚliczne żółwiki :). Każdy niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju :).
OdpowiedzUsuńJa także niedawno "zaraziłam się" amigurumi i szydełkowymi maskotkami choć mówiłam, że to nie dla mnie ;)
Pozdrawiam serdecznie
I tu sprawdza się powiedzenie: nigdy nie mów nigdy :) Ale cieszę się, że mimo początkowej niechęci, jednak przekonuję się do spróbowania - bo jak w tym przypadku może to zawsze okazać się świetną zabawą :)
UsuńKażdemu z nich sporządziłaś ciekawy portret. Stanowią dzięki temu nierozerwalną całość i szkoda byłoby, gdyby kiedyś każde poszło w swoją stronę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że gdy dany żółwik ma imię i swoisty portret psychologiczny - trudniej się z nim rozstać.
UsuńSwietne żółwiki. Fajnie opisujesz każdego. W sumie świetna gromadka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję pięknie :)
UsuńRewelacja. I żółwiki i ich historia.
OdpowiedzUsuńNastępnym razem chyba dwa razy pomyślę nad ich ilością :)
UsuńCudne żółwiki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAle się uśmiałam:-) Żółwiki super i każdy ma swoją historię:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i zapraszam na moje Candy:-)
http://rodzinnie1.blogspot.com/2014/03/moje-pierwsze-candy.html
Śmiech to zdrowie, więc zapraszam częściej :) Cieszę się, że Ci się spodobały :)
UsuńUrocze małe stworzonka. Piekna opowieść:))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
UsuńJakie piękności tworzysz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, może też coś Ci się spodoba;)
mojmalyswiat1.blogspot.com
dziękuję pięknie, na pewno zajrzę :)
UsuńŚwietne maluchy! Bardzo mi się podobają i wywołują uśmiech an twarzy:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!:)
Dziękuję bardzo, to strasznie miłe :)
Usuń